WIELKI PIĄTEK A.D. 2020 – TRIDUUM w Kościele rodzinnym

Krzyż, rozważanie Męki Pańskiej, pokuta i umartwienie oraz Grób Pański. To cztery rzeczywistości, które charakteryzują Wielki Piątek – drugi dzień Triduum Paschalnego. Warto zatrzymać się choć na chwilę o godz. 15:00, aby uczcić moment śmierci Jezusa. Wśród wielu propozycji na ten dzień można sięgnąć po nabożeństwo Drogi Krzyżowej (transmitowanej lub indywidualnie odprawionej). Można także wysłuchać Gorzkich żalów i duchowo uczestniczyć w Liturgii na cześć Męki Pańskiej. W obliczu niemożliwości pójścia do kościoła, proponujemy Wam przede wszystkim domową adorację Krzyża. Możecie celebrować ją w całości albo podzielić na dwa krótsze momenty w ciągu dnia lub wieczorem. Nie zapomnijcie też, że dzisiaj w duchu wynagrodzenia Jezusowi za Jego Mękę Kościół wzywa wszystkich do wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych oraz do ścisłego postu, zgodnie z zasadami, których wyjaśnienie znajdziecie także w kolejnym tomiku Rytuału rodzinnego: KLIKNIJ TUTAJ . Poniżej jest też rozważanie Ewangelii o Męce Pańskiej wg św. Jana, która jest czytana w Wielki Piątek oraz wskazania Biskupa Diecezjalnego odnośnie tego dnia.

Przypominamy również, że Wielki Piątek to pierwszy dzień Nowenny do Bożego Miłosierdzia. W tym roku szczególnie możemy przez tę Nowennę w warunkach domowych przyprowadzić ludzkość do zdroju Bożego Miłosierdzia przez rodzinną modlitwę. Zachęcamy!

ROZWAŻANIE:

Mamy kontemplować Mękę Pana Jezusa w obrazie namalowanym w Ewangelii wg św. Jana. Ten, kto zna wszystkie wersje Ewangelii, od razu zauważy, że wersja Janowa diametralnie różni się od pozostałych trzech. Nie tylko dlatego, że Jan, znając poprzednie wersje Mt, Mk, Łk, chciał zapisać to, czego nie napisali pozostali. Każdy z Ewangelistów jest niejako reflektorem rozświetlającym natchnionym przez Ducha Słowem postać Jezusa. Jakby każdy z nich odsłaniał inną stronę tajemnicy Mesjasza. Dzięki różnym wersjom Ewangelii odkrywamy poznajemy i kontemplujemy Osobę Jezusa z różnych stron. Jan zrobił to oczami „umiłowanego ucznia” – tego, który „widział” (J 19,35) i świadectwo jego jest prawdziwe , który też „zobaczył i uwierzył” (J 20,8). Jaką prawdę dostrzegł umiłowany uczeń w Męce Jezusa? Umiłowany uczeń, prowadzi nasz wzrok ku innemu, głębszemu spojrzeniu, dzięki któremu nawiązujemy głębszą więź z Jezusem: więź głębokiej miłości. Umiłowany uczeń bowiem patrzy na Jezusa oczami kogoś, kto jest przekonany, że jest UMIŁOWANY, KOCHANY przez Jezusa i tę miłość chce odwzajemnić.
Dlatego wraz z Umiłowanym Uczniem idziemy dzisiaj na Golgotę za Jezusem, by też „zobaczyć” całe Misterium Męki innymi oczami, Oczami wiary i miłości umiłowanego ucznia, który O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. (J 19,35)

Prośmy zatem Boga (własnymi słowami), byśmy mogli zobaczyć owo „więcej” niż widzą ludzkie oczy…
Wyszliśmy z Jezusem z Wieczernika, w którym ostatnio byliśmy świadkami rozmowy Jezusa z Ojcem (J 18). Dziś w Niedzielę Męki Pańskiej stańmy z Umiłowanym Uczniem i Maryją pod krzyżem, na którym wisi Jezus (J 19,25nn). Każde słowo, każdy szczegół ma tu swoje znaczenie duchowe, dlatego nie wolno nam zatrzymywać się na tym, co widać po ludzku. Jest wiele szczegółów, ale skupmy się na najważniejszych. Być może w osobistej rozmowie z Panem, w osobistej kontemplacji Duch pozwoli nam zobaczyć więcej, dlatego trzeba mieć Słowo Boże przed oczami.
Najpierw korzystając z tego, że Jan konsekwentnie nie podaje imienia umiłowanego ucznia, mogę mu nadać imię swoje. Jestem umiłowanym uczniem Jezusa, bo nie ulega bowiem wątpliwości że Jezus i mnie umiłował do końca….
Jezus ujrzał mnie pod krzyżem… patrzy na mnie z miłością, którą – jak wiemy to z Wieczernika – okazał mi do końca … I ja patrzę na Niego, stojąc pod krzyżem, patrzę na Niego z miłością i pewny Jego miłości do mnie… To klimat tego spotkania pod krzyżem. Spotkanie pełne miłości…
W tym klimacie miłości i zaufania Jezus powierza Umiłowanemu swoją Matkę, a Matce powierza Umiłowanego… Nie nazywa Jej jednak Matką, ale Niewiastą. Pierwszy raz tak zwrócił się do Niej w Kanie Galilejskiej. Zresztą nigdzie w Ewangelii nie ma zapisane, by Jezus mówił do Maryi Matko, choć na pewno w rzeczywistości tak było. Dlatego tym bardziej powinniśmy głębiej zrozumieć tytuł „Niewiasty” . W oryginale jest to tytuł małżonki, Oblubienicy. Maryja jest ukazana jako Oblubienica Pana…
Na Golgocie powstaje nowa Rodzina, Kościół, w której jestem dzieckiem jako „Umiłowany Uczeń”. Czy tak widzę siebie w Kościele? Czy jestem synem Maryi, który swoją Matkę bierze do siebie… od TEJ GODZINY… O jaką godzinę chodzi? Maryja usłyszała w Kanie od Jezusa: Jeszcze nie nadeszła moja godzina (J 2,4). Jaka to jest ta „godzina Jezusa”? W Kanie Jezus nie był Oblubieńcem, On tam został zaproszony. Godzina Jego zaślubin wybiła właśnie na Golgocie. W Kanie na weselu nie Jego sprawą była więc kwestia braku wina…
Na Golgocie to Jezus był Oblubieńcem. Mistycy mówią, że krzyż stał się łożem miłości, gdyż Jezus właśnie przez krzyż poślubił sobie Kościoł, poślubił Kościół przez miłość największą, jak sam powiedział: Nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś poświęca swoje życie za przyjaciół (J 15,13). Przez swoją śmierć przypieczętował te mistyczne, Boskie zaślubiny. Dlatego powiedział tuż przed śmiercią: „Wykonało się” (J 19,30) – odtąd Oblubieniec i Oblubienica stają się sobie poślubieni… Bóg złączył, człowiek nie jest stanie tego rozłączyć. Czas wznieść Kielich NOWEGO I WIECZNEGO PRZYMIERZA… To jest właśnie ta godzina… godzina Jezusa, godzina godów weselnych Oblubieńca i Oblubienicy.
W tych zaślubinach, w których objawił Oblubienicy największą miłość, oczekiwał też miłości, gdy wypowiedział słowo: Pragnę… Jezus pragnie naprawdę mojej miłości. W odpowiedzi jednak otrzymał od człowieka ocet – wino fałszywe. Tu przypomina się skarga Gospodarza winnicy z Księgi Izajasza (była o niej mowa w rozważaniu na IV Niedzielę Wielkiego Postu): I oczekiwał, że wyda mu dobre winogrona, lecz ona zrodziła cierpkie jagody, Co jeszcze mógłbym uczynić dla mojej winnicy, czego nie uczyniłem? Dlaczego, gdy czekałem, by wydała dobre winogrona, ona zrodziła cierpkie jagody? (Iz 5, 1-2.3). Znamienne jest to, że Jan nie napisał, kto podał Jezusowi ocet… W obrazie octu można dostrzec fałszywą miłość, którą ludzie częstują Jezusa… Być może jestem tym, który niejeden raz mu podał taki gorzki ocet mojej miłości opierającej się jedynie na moich uczuciach, wyobrażeniach, emocjach, za którymi nie idą czyny. Taką miłością kochał Jezusa św. Piotr. Błędem byłoby jednak podejrzewać Piotra o fałszywe intencje. Jego miłość do Jezusa była pełna szczerych uczuć, była naprawdę szczera… jednak uniesienia emocjonalne Piotra, który zapewniał, że z Jezusem gotów jest pójść na śmierć, nie wystarczyły, by wytrwał… W drodze na Golgotę zatrzymał się na dziedzińcu pałacu arcykapłana, gdzie – powodowany strachem silniejszym niż uczuciowa miłość – zaparł się, że zna Jezusa… To jednak nie przekreśliło miłości Jezusa do Piotra… Piotr będzie jednak musiał jeszcze bardziej otworzyć się, by pozwolić się umiłować Jezusowi w jego upadku i zdradzie. Będzie musiał uwierzyć, że nawet w tej zdradzie jest nadal umiłowany przez Jezusa. To go ocali, by nie podzielił losu Judasza, by sam siebie nie przekreślił…
Na Golgotę wszedł za to umiłowany uczeń wraz z Matką Jezusa. Jest godzina zaślubin Jezusa z Kościołem. I tutaj dopiero Jezus zadbał o wino, którego brak zauważyła Niewiasta w Kanie… Wino gaszące największe pragnienie ludzkości – pragnienie miłości, pragnienie życia w miłości, pragnienie życia wiecznego. Św. Jan Paweł II, już w swej pierwszej Encyklice Redemptor hominis napisał: «Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa» (n. 10). Maryja zauważyła w Kanie, że ludzie nie mają w sobie miłości, brakuje im wina miłości: w rodzinie, w małżeństwie, w narodzie, a tym bardziej miłości do Jezusa. Jak mają kochać, skoro nie mają miłości? Jak mam odpowiedzieć na pragnienie Jezusa i Jego wołanie o miłość, jeśli bukłak mojego serca jest pusty… Nie ma w nim wina miłości.
Dlatego już po śmierci Jezusa stało się jednak coś, co było Boską odpowiedzią na błagalne słowa Maryi w Kanie: „Nie mają już wina”(J 2,3). Oto jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda (J 19,34). W tym momencie wytrysnęło prawdziwe źródło Miłości. Istotę tego aktu wyraża mszalna Prefacja o Najświętszym Sercu Pana Jezusa: Z Jego przebitego boku wypłynęła krew i woda, * i tam wzięły początek sakramenty Kościoła, * aby wszyscy ludzie, * pociągnięci do otwartego Serca Zbawiciela, * z radością czerpali ze źródeł zbawienia. Jeśli bukłak Twojego serca jest pusty, to Serce Jezusa jest źródłem, z którego ten bukłak napełnisz. To źródło – zgodnie z przytoczonymi wyżej słowami z prefacji – bije w sakramentach. Nie ulega wątpliwości też, że tym źródłem jest Eucharystia.
W tym momencie docieramy do najgłębszego znaczenia symboliki wina. Ta symbolika wyrażona jest w słowach przeistoczenia: Bierzcie i pijcie z niego wszyscy to jest bowiem kielich krwi mojej, nowego i wiecznego przymierza, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów.
Po opisie przebicia Serca Jezusa odnajdujemy słowa: O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli (J 19, 35). Ten, kto jest umiłowanym uczniem, widzi więcej… Widzi przebicie Serca Oblubieńca, jako spełnienie słów Jezusa: „Jeśli ktoś jest spragniony, niech przyjdzie do Mnie i pije, wierząc we Mnie. Jak mówi Pismo: Z jego wnętrza popłyną strumienie wody dającej życie” (J 7,37-38). Zatem BIERZCIE I PIJCIE… Ten jest umiłowanym uczniem, kto bierze i pije… kto pozwala się właśnie tak umiłować do końca Jezusowi, nie tylko przez Jego śmierć. Okazuje się, że miłość Jezusa do mnie jest większa od śmierci, bo Jezus pozwolił sobie przebić bok JUŻ PO ŚMIERCI… Umiłowany uczeń świadczy o tym, abyśmy UWIERZYLI w to, że JESTEŚMY UMIŁOWANI PRZEZ JEZUSA WŁAŚNIE W TAKI SPOSÓB. Objawienie tej prawdy o Miłości przeżywamy więc podczas każdej Eucharystii.
Nasze rozważania pasyjne rozpoczęliśmy od wskazówki Jana Chrzciciela, dzięki której „umiłowany uczeń” poszedł za Jezusem wraz z Andrzejem – bratem Szymona Piotra. Pozostaje nam zatem wyjaśnić do końca tę wskazówkę.
W pierwszym rozważaniu napisałem: Kiedy w Izraelu mówiono o baranku, najszybciej kojarzono go z ofiarą paschalną. Gdy Izraelici wychodzili z Egiptu, otrzymali nakaz od Boga, by każda rodzina przygotowała tej nocy jednorocznego baranka, aby złożyć go w ofierze. Mieli go spożyć podczas wieczerzy tuż przed wyjściem w drogę do Ziemi Obiecanej, a krwią mieli pokropić futryny drzwi, aby anioł, który uśmiercał pierworodnych ominął ich domy. Tak się stało. Żydzi otrzymali nakaz, by na pamiątkę tego wydarzenia, co roku obchodzić Paschę, podczas której głównym daniem był właśnie baranek złożony w ofierze.
W opisie przebicia boku Jezusa, Jan Ewangelista dodał wyjaśnienie tego wydarzenia pochodzące ze Słowa Bożego: Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Nie będziecie łamać jego kości. Pismo mówi też w innym miejscu: Będą patrzeć na Tego, którego przebili (J 19,36-37). Jan przytacza starotestamentalny nakaz odnoszący się do składania ofiary baranka paschalnego: Kości z niego łamać nie będziecie (Wj 12,46). Żołnierze połamali golenie złoczyńcom, ale nie łamali kości Jezusa…, a więc to Jezus jest prawdziwym Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata!!! Tę prawdę potrafi to dostrzec Umiłowany uczeń, który daje o tym świadectwo. Patrzy on bowiem na Jezusa oczami wiary wypływającej ze Słowa Bożego. I nas zachęca do takiego patrzenia: Będą patrzeć na Tego, którego przebili (J 19,37). To robimy za każdym razem, gdy kapłan podnosi Ciało i Krew prawdziwego Baranka podczas Mszy, gdy wpatrujemy się w Niego podczas adoracji…, gdy przychodzimy w Pierwszy Piątek Miesiąca, by przyjąć Komunię świętą wynagradzającą… Patrzymy, abyśmy UWIERZYLI, że On do końca nas umiłował… Mamy uwierzyć w miłość oblubieńczą Jezusa do mnie, o której jest mowa w Księdze Pieśni nad pieśniami: jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański (Pnp 8,6). Jan napisał: O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. Tym dającym świadectwo jest właśnie Umiłowany Uczeń, który wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli (J 19, 35), abyśmy wierząc, sami otwierali się na miłość Jezusa objawioną w Eucharystii i stawali się z każdym uczestnictwem we Mszy coraz bardziej Jego Umiłowanymi uczniami.

WSKAZANIA BISKUPA DIECEZJALNEGO:

WIELKI PIĄTEK – nie sprawujemy Eucharystii. Jedyną Ofiarę w tym dniu składa Jezus Chrystus na Ołtarzu Krzyża.

W tym dniu obowiązuje post ścisły. Powstrzymujemy się od spożywania nie tylko pokarmów mięsnych, ale także zdecydowanie ograniczamy ilość spożywanego posiłku.

Idąc za wskazaniami Kościoła zachęcamy do domowego odprawienia Drogi Krzyżowej. W tym dniu można uzyskać odpust zupełny za rozważanie przez pewien czas (na przykład przez kwadrans), Męki i Śmierci Pana Jezusa.

Ponadto bardzo prosimy o wyeksponowanie w swoich domach Krzyża, by każdy z domowników mógł oddać należną mu cześć.

W tym dniu rozpoczynamy Nowennę do Miłosierdzia Bożego. Możemy to uczynić także prywatnie w gronie rodzinnym.