GORZKIE ŻALE W DOMU – Niedziela Palmowa (5 kwietnia)

VI Niedziela Wielkiego Postu (Niedziela Palmowa – 5 kwietnia 2020) – TO PROPOZYCJA OSTATNIEGO NABOŻEŃSTWA GORZKICH ŻALI (w warunkach domowych).Konkretna propozycja (z planem i rozważaniem) dla każdego (samemu albo w małżeństwie lub rodzinie), byśmy w tych warunkach jakich jesteśmy, mogli odprawić Nabożeństwo Gorzkich Żali, gdy nie może się ono odbyć publicznie.

Na początek wpatruj się duchowo w Hostię i wejdź w adorację . Może Ci w tym pomóc np. wejście na stronę internetową, transmitującą na żywo adorację online: KLIKNIJ: ADORACJA NA ŻYWO

Możesz też postawić przed sobą obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa lub obraz Ukrzyżowanego albo Krucyfiks

1. Odśpiewaj, (sam lub w rodzinie) Gorzkie Żale.
2. Weź Biblię i wsłuchaj się najpierw w Słowo: J 19, 1-14; 31-37
3. Przeczytaj powoli Rozważanie pasyjne: natomiast jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda. O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. (J 19,34)
Zatrzymaj się przy zdaniach, które Cię poruszają i wróć do fragmentów Biblii, których te zdania dotyczą.

Przeżywamy dzisiaj Niedzielę Męki Pańskiej, czyli Palmową. Tłumy, które wołają dzisiaj Hosanna Synowi Dawida, w najbliższy Piątek – Wielki Piątek będą krzyczeć „Precz, ukrzyżuj Go”. Nie zgodzą się na takiego „słabego” Mesjasza, pozwalającego się pokonać okupantom Rzymianom, milczącego wobec oskarżeń, nie mającego armii do obrony. Co się stało, że ci ludzie po Niedzieli Palmowej zmienili zdanie o Jezusie już w Wielki Piątek? Jezus nie spełnił ich wyobrażeń… Jezus nie jest Bogiem według ich obrazu. Więc Go nie potrafią rozpoznać. Mają chore oczy, zaślepione ludzkimi wizjami. Wizjami , które nie mają oparcia w Słowie Bożym, a więc patrzą jedynie po ludzku, a nie po Bożemu.
Tu dochodzimy do klucza, według którego mamy kontemplować Mękę Pana Jezusa w obrazie namalowanym w Ewangelii wg św. Jana. Ten, kto zna wszystkie wersje Ewangelii, od razu zauważy, że wersja Janowa diametralnie różni się od pozostałych trzech. Nie tylko dlatego, że Jan, znając poprzednie wersje Mt, Mk, Łk, chciał zapisać to, czego nie napisali pozostali. Każdy z Ewangelistów jest niejako reflektorem rozświetlającym natchnionym przez Ducha Słowem postać Jezusa. Jakby każdy z nich odsłaniał inną stronę tajemnicy Mesjasza. Dzięki różnym wersjom Ewangelii odkrywamy poznajemy i kontemplujemy Osobę Jezusa z różnych stron. Jan zrobił to oczami „umiłowanego ucznia” – tego, który „widział” (J 19,35) i świadectwo jego jest prawdziwe , który też „zobaczył i uwierzył” (J 20,8). Jaką prawdę dostrzegł umiłowany uczeń w Męce Jezusa? Umiłowany uczeń, prowadzi nasz wzrok ku innemu, głębszemu spojrzeniu, dzięki któremu nawiązujemy głębszą więź z Jezusem: więź głębokiej miłości. Umiłowany uczeń bowiem patrzy na Jezusa oczami kogoś, kto jest przekonany, że jest UMIŁOWANY, KOCHANY przez Jezusa i tę miłość chce odwzajemnić.
Dlatego wraz z Umiłowanym Uczniem idziemy dzisiaj na Golgotę za Jezusem, by też „zobaczyć” całe Misterium Męki innymi oczami, Oczami wiary i miłości umiłowanego ucznia, który O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli. (J 19,35)

Prośmy zatem Boga (własnymi słowami), byśmy mogli zobaczyć owo „więcej” niż widzą ludzkie oczy…
Wyszliśmy z Jezusem z Wieczernika, w którym ostatnio byliśmy świadkami rozmowy Jezusa z Ojcem (J 18). Dziś w Niedzielę Męki Pańskiej stańmy z Umiłowanym Uczniem i Maryją pod krzyżem, na którym wisi Jezus (J 19,25nn). Każde słowo, każdy szczegół ma tu swoje znaczenie duchowe, dlatego nie wolno nam zatrzymywać się na tym, co widać po ludzku. Jest wiele szczegółów, ale skupmy się na najważniejszych. Być może w osobistej rozmowie z Panem, w osobistej kontemplacji Duch pozwoli nam zobaczyć więcej, dlatego trzeba mieć Słowo Boże przed oczami.
Najpierw korzystając z tego, że Jan konsekwentnie nie podaje imienia umiłowanego ucznia, mogę mu nadać imię swoje. Jestem umiłowanym uczniem Jezusa, bo nie ulega bowiem wątpliwości że Jezus i mnie umiłował do końca….
Jezus ujrzał mnie pod krzyżem… patrzy na mnie z miłością, którą – jak wiemy to z Wieczernika – okazał mi do końca … I ja patrzę na Niego, stojąc pod krzyżem, patrzę na Niego z miłością i pewny Jego miłości do mnie… To klimat tego spotkania pod krzyżem. Spotkanie pełne miłości…
W tym klimacie miłości i zaufania Jezus powierza Umiłowanemu swoją Matkę, a Matce powierza Umiłowanego… Nie nazywa Jej jednak Matką, ale Niewiastą. Pierwszy raz tak zwrócił się do Niej w Kanie Galilejskiej. Zresztą nigdzie w Ewangelii nie ma zapisane, by Jezus mówił do Maryi Matko, choć na pewno w rzeczywistości tak było. Dlatego tym bardziej powinniśmy głębiej zrozumieć tytuł „Niewiasty” . W oryginale jest to tytuł małżonki, Oblubienicy. Maryja jest ukazana jako Oblubienica Pana…
Na Golgocie powstaje nowa Rodzina, Kościół, w której jestem dzieckiem jako „Umiłowany Uczeń”. Czy tak widzę siebie w Kościele? Czy jestem synem Maryi, który swoją Matkę bierze do siebie… od TEJ GODZINY… O jaką godzinę chodzi? Maryja usłyszała w Kanie od Jezusa: Jeszcze nie nadeszła moja godzina (J 2,4). Jaka to jest ta „godzina Jezusa”? W Kanie Jezus nie był Oblubieńcem, On tam został zaproszony. Godzina Jego zaślubin wybiła właśnie na Golgocie. W Kanie na weselu nie Jego sprawą była więc kwestia braku wina…
Na Golgocie to Jezus był Oblubieńcem. Mistycy mówią, że krzyż stał się łożem miłości, gdyż Jezus właśnie przez krzyż poślubił sobie Kościoł, poślubił Kościół przez miłość największą, jak sam powiedział: Nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś poświęca swoje życie za przyjaciół (J 15,13). Przez swoją śmierć przypieczętował te mistyczne, Boskie zaślubiny. Dlatego powiedział tuż przed śmiercią: „Wykonało się” (J 19,30) – odtąd Oblubieniec i Oblubienica stają się sobie poślubieni… Bóg złączył, człowiek nie jest stanie tego rozłączyć. Czas wznieść Kielich NOWEGO I WIECZNEGO PRZYMIERZA… To jest właśnie ta godzina… godzina Jezusa, godzina godów weselnych Oblubieńca i Oblubienicy.
W tych zaślubinach, w których objawił Oblubienicy największą miłość, oczekiwał też miłości, gdy wypowiedział słowo: Pragnę… Jezus pragnie naprawdę mojej miłości. W odpowiedzi jednak otrzymał od człowieka ocet – wino fałszywe. Tu przypomina się skarga Gospodarza winnicy z Księgi Izajasza (była o niej mowa w rozważaniu na IV Niedzielę Wielkiego Postu): I oczekiwał, że wyda mu dobre winogrona, lecz ona zrodziła cierpkie jagody, Co jeszcze mógłbym uczynić dla mojej winnicy, czego nie uczyniłem? Dlaczego, gdy czekałem, by wydała dobre winogrona, ona zrodziła cierpkie jagody? (Iz 5, 1-2.3). Znamienne jest to, że Jan nie napisał, kto podał Jezusowi ocet… W obrazie octu można dostrzec fałszywą miłość, którą ludzie częstują Jezusa… Być może jestem tym, który niejeden raz mu podał taki gorzki ocet mojej miłości opierającej się jedynie na moich uczuciach, wyobrażeniach, emocjach, za którymi nie idą czyny. Taką miłością kochał Jezusa św. Piotr. Błędem byłoby jednak podejrzewać Piotra o fałszywe intencje. Jego miłość do Jezusa była pełna szczerych uczuć, była naprawdę szczera… jednak uniesienia emocjonalne Piotra, który zapewniał, że z Jezusem gotów jest pójść na śmierć, nie wystarczyły, by wytrwał… W drodze na Golgotę zatrzymał się na dziedzińcu pałacu arcykapłana, gdzie – powodowany strachem silniejszym niż uczuciowa miłość – zaparł się, że zna Jezusa… To jednak nie przekreśliło miłości Jezusa do Piotra… Piotr będzie jednak musiał jeszcze bardziej otworzyć się, by pozwolić się umiłować Jezusowi w jego upadku i zdradzie. Będzie musiał uwierzyć, że nawet w tej zdradzie jest nadal umiłowany przez Jezusa. To go ocali, by nie podzielił losu Judasza, by sam siebie nie przekreślił…
Na Golgotę wszedł za to umiłowany uczeń wraz z Matką Jezusa. Jest godzina zaślubin Jezusa z Kościołem. I tutaj dopiero Jezus zadbał o wino, którego brak zauważyła Niewiasta w Kanie… Wino gaszące największe pragnienie ludzkości – pragnienie miłości, pragnienie życia w miłości, pragnienie życia wiecznego. Św. Jan Paweł II, już w swej pierwszej Encyklice Redemptor hominis napisał: «Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa» (n. 10). Maryja zauważyła w Kanie, że ludzie nie mają w sobie miłości, brakuje im wina miłości: w rodzinie, w małżeństwie, w narodzie, a tym bardziej miłości do Jezusa. Jak mają kochać, skoro nie mają miłości? Jak mam odpowiedzieć na pragnienie Jezusa i Jego wołanie o miłość, jeśli bukłak mojego serca jest pusty… Nie ma w nim wina miłości.
Dlatego już po śmierci Jezusa stało się jednak coś, co było Boską odpowiedzią na błagalne słowa Maryi w Kanie: „Nie mają już wina”(J 2,3). Oto jeden z żołnierzy włócznią przebił Jego bok, z którego zaraz wypłynęła krew i woda (J 19,34). W tym momencie wytrysnęło prawdziwe źródło Miłości. Istotę tego aktu wyraża mszalna Prefacja o Najświętszym Sercu Pana Jezusa: Z Jego przebitego boku wypłynęła krew i woda, * i tam wzięły początek sakramenty Kościoła, * aby wszyscy ludzie, * pociągnięci do otwartego Serca Zbawiciela, * z radością czerpali ze źródeł zbawienia. Jeśli bukłak Twojego serca jest pusty, to Serce Jezusa jest źródłem, z którego ten bukłak napełnisz. To źródło – zgodnie z przytoczonymi wyżej słowami z prefacji – bije w sakramentach. Nie ulega wątpliwości też, że tym źródłem jest Eucharystia.
W tym momencie docieramy do najgłębszego znaczenia symboliki wina. Ta symbolika wyrażona jest w słowach przeistoczenia: Bierzcie i pijcie z niego wszyscy to jest bowiem kielich krwi mojej, nowego i wiecznego przymierza, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów.
Po opisie przebicia Serca Jezusa odnajdujemy słowa: O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli (J 19, 35). Ten, kto jest umiłowanym uczniem, widzi więcej… Widzi przebicie Serca Oblubieńca, jako spełnienie słów Jezusa: „Jeśli ktoś jest spragniony, niech przyjdzie do Mnie i pije, wierząc we Mnie. Jak mówi Pismo: Z jego wnętrza popłyną strumienie wody dającej życie” (J 7,37-38). Zatem BIERZCIE I PIJCIE… Ten jest umiłowanym uczniem, kto bierze i pije… kto pozwala się właśnie tak umiłować do końca Jezusowi, nie tylko przez Jego śmierć. Okazuje się, że miłość Jezusa do mnie jest większa od śmierci, bo Jezus pozwolił sobie przebić bok JUŻ PO ŚMIERCI… Umiłowany uczeń świadczy o tym, abyśmy UWIERZYLI w to, że JESTEŚMY UMIŁOWANI PRZEZ JEZUSA WŁAŚNIE W TAKI SPOSÓB. Objawienie tej prawdy o Miłości przeżywamy więc podczas każdej Eucharystii.
Nasze rozważania pasyjne rozpoczęliśmy od wskazówki Jana Chrzciciela, dzięki której „umiłowany uczeń” poszedł za Jezusem wraz z Andrzejem – bratem Szymona Piotra. Pozostaje nam zatem wyjaśnić do końca tę wskazówkę.
W pierwszym rozważaniu napisałem: Kiedy w Izraelu mówiono o baranku, najszybciej kojarzono go z ofiarą paschalną. Gdy Izraelici wychodzili z Egiptu, otrzymali nakaz od Boga, by każda rodzina przygotowała tej nocy jednorocznego baranka, aby złożyć go w ofierze. Mieli go spożyć podczas wieczerzy tuż przed wyjściem w drogę do Ziemi Obiecanej, a krwią mieli pokropić futryny drzwi, aby anioł, który uśmiercał pierworodnych ominął ich domy. Tak się stało. Żydzi otrzymali nakaz, by na pamiątkę tego wydarzenia, co roku obchodzić Paschę, podczas której głównym daniem był właśnie baranek złożony w ofierze.
W opisie przebicia boku Jezusa, Jan Ewangelista dodał wyjaśnienie tego wydarzenia pochodzące ze Słowa Bożego: Stało się to bowiem, aby się wypełniło Pismo: Nie będziecie łamać jego kości. Pismo mówi też w innym miejscu: Będą patrzeć na Tego, którego przebili (J 19,36-37). Jan przytacza starotestamentalny nakaz odnoszący się do składania ofiary baranka paschalnego: Kości z niego łamać nie będziecie (Wj 12,46). Żołnierze połamali golenie złoczyńcom, ale nie łamali kości Jezusa…, a więc to Jezus jest prawdziwym Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata!!! Tę prawdę potrafi to dostrzec Umiłowany uczeń, który daje o tym świadectwo. Patrzy on bowiem na Jezusa oczami wiary wypływającej ze Słowa Bożego. I nas zachęca do takiego patrzenia: Będą patrzeć na Tego, którego przebili (J 19,37). To robimy za każdym razem, gdy kapłan podnosi Ciało i Krew prawdziwego Baranka podczas Mszy, gdy wpatrujemy się w Niego podczas adoracji…, gdy przychodzimy w Pierwszy Piątek Miesiąca, by przyjąć Komunię świętą wynagradzającą… Patrzymy, abyśmy UWIERZYLI, że On do końca nas umiłował… Mamy uwierzyć w miłość oblubieńczą Jezusa do mnie, o której jest mowa w Księdze Pieśni nad pieśniami: jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański (Pnp 8,6). Jan napisał: O tym daje świadectwo ten, który to widział, a jego świadectwo jest prawdziwe. Tym dającym świadectwo jest właśnie Umiłowany Uczeń, który wie, że mówi prawdę, abyście i wy uwierzyli (J 19, 35), abyśmy wierząc, sami otwierali się na miłość Jezusa objawioną w Eucharystii i stawali się z każdym uczestnictwem we Mszy coraz bardziej Jego Umiłowanymi uczniami.

4. ROZMOWA Z JEZUSEM: Kontynuuj modlitwę poprzez kontemplację: to znaczy wpatruj się duchowo w Hostię i wejdź w adorację (tyle czasu ile chcesz). Może Ci w tym pomóc np. wejście na stronę internetową, transmitującą na żywo adorację online: otwórz https://www.adoracja.net/ . Możemy też postawić sobie obraz Serca Pana Jezusa.
Wejdź w serdeczną rozmowę z Jezusem. Usłysz Jego zachętę: „Jeśli ktoś jest spragniony, niech przyjdzie do Mnie i pije, wierząc we Mnie. Jak mówi Pismo: Z jego wnętrza popłyną strumienie wody dającej życie” (J 7,37-38). Porozmawiajmy szczerze z Jezusem o naszym przeżywaniu Mszy świętej. Wpatrując się w Najświętsze Serce, poprośmy Jezusa o doświadczenie Jego miłości, o doświadczenie bycia Jego Umiłowanym.
Do tych rozważań z Niedzieli Palmowej powróćmy w Wielki Piątek, gdy na Liturgii Męki Pańskiej czytana jest Męka Pana Jezusa z Ewangelii wg św. Jana.

 

V Niedziela Wielkiego Postu – Nabożeństwo Gorzkich Żali (w warunkach domowych)

Na początek wpatruj się duchowo w Hostię i wejdź w adorację . Może Ci w tym pomóc np. wejście na stronę internetową, transmitującą na żywo adorację online: otwórz np. https://www.adoracja.net/

1. Odśpiewaj, (sam lub w rodzinie) Gorzkie Żale.
2. Weź Biblię i wsłuchaj się najpierw w Słowo: J 17 (Modlitwa Jezusa)
3. Przeczytaj powoli Rozważanie pasyjne: A życie wieczne polega na tym, aby wszyscy poznali Ciebie, jedynego, prawdziwego Boga i Tego, którego posłałeś – Jezusa Chrystusa (J 17,3).
Przy słuchaniu Słowa zatrzymaj się przy zdaniach, które Cię poruszają – wejdź wówczas w rozmowę z Panem.

W tym roku Mękę Pańską kontemplujemy oczami „umiłowanego ucznia” z perspektywy Wieczernika i tego co o tych wydarzeniach napisał św. Jan w swojej wersji Ewangelii. Dzięki świadectwu Umiłowanego Ucznia, uczymy się patrzeć Wielką Tajemnicę Wiary, jaką jest Eucharystia. Rozjaśnia nam tą tajemnicę wszystko, co Jezus powiedział i uczynił w Wieczerniku. Najszersze świadectwo, bo aż cztery rozdziały odnajdujemy w Ewangelii wg św. Jana. Jakby umiłowany uczeń pomagał nam w słowach Jezusa przeniknąć całą duchową rzeczywistość Wielkiej Tajemnicy Wiary, jaką jest Eucharystia. Prośmy Pana Jezusa o oczy „umiłowanego ucznia”…
Rozpoczęliśmy rozważania od kontemplacji Jezusa jako Baranka Bożego, bo tak jest przywoływany tuż przed Komunią świętą. W kolejną niedzielę poprzez 13 rozdział Ewangelii wg św. Jana weszliśmy do Wieczernika, by rozpocząć z Jezusem Ostatnią Wieczerzę, w której On na początku pragnie obmyć w nas to, co wymaga oczyszczenia: pochyla się i klęka przed nami opasany ręcznikiem, a wówczas ujawnia prawda o naszej relacji z Nim podczas Eucharystii: może w tej relacji jestem podobny do umiłowanego ucznia, może do Piotra, może do Judasza… Jezus każdą relację przyjmuje, o każdą relację walczy i ją oczyszcza. Nikogo nie przekreśla. Tylko czasem to my dajemy Mu do oczyszczenia nogę (jak Judasz), podczas gdy On mówi, że oczyszczenia potrzebuje serce… Dlatego nawet po umyciu nóg Apostołom, mówi dalej szczerze: nie wszyscy jesteście czyści….
Mówi tak, bo zależy Mu na prawdzie i szczerych relacjach. Widzi nasze lęki i wątpliwości, wie, że będziemy potrzebowali pomocy. Dlatego zapowiada i daje nam Ducha Wspomożyciela (por J 14, J 16), który wylewa się z Jego przebitego boku, by nadal oczyszczać nasze relacje z Nim.
W III Niedzielę Wielkiego Postu kontemplowaliśmy Eucharystię w obrazie winnego krzewu (J 15, 1-17), w którym Jezus zaprosił nas do niezwykle intymnej i bliskiej relacji z Nim, podkreślonej często powtarzanym czasownikiem „trwać”. Tamtą refleksję zakończyliśmy pytaniem: może właśnie chodzi o takie oczyszczenie? Może właśnie niezdrowo „przyzwyczailiśmy się” do Mszy. I nagle uczestnictwo w niej nie jest takie oczywiste. Nagle okazuje się, że istnieje uzasadniona obawa, że Wielkanoc będzie bez „święconki”, Triduum bez udziału wiernych. Może właśnie o to też chodzi, abyśmy mieli świadomość, że naprawdę przyjaźń z Jezusem jest DAREM nie zasłużonym przez nas, że słowa przed Komunią: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie” zostały kiedyś wypowiedziane do Jezusa przez poganina – setnika, który miał większy szacunek i miłość do Niego niż my, którzy czasem z taką rutyną przeżywamy Eucharystię, jakby nam się to po prostu należało, jakbyśmy to my robili łaskę Jezusowi, że w ogóle przyszliśmy do Niego.
Dziś wszystko jest już jasne. Msze święte są bez udziału wiernych, przy zamkniętych drzwiach kościoła. Tak będzie wyglądało Triduum… prawdopodobnie też Rezurekcja…
Kiedy w piątek po raz pierwszy sam odprawiałem Mszę świętą właśnie przy zamkniętych drzwiach kościoła, w sercu brzmiały wciąż słowa Jezusa: Gorąco pragnąłem spożyć Paschę z wami, zanim będę cierpiał (Łk 22, 15) oraz A ponieważ umiłował swoich, którzy mieli pozostać na świecie, tę miłość okazał im aż do końca (J 13,1). Jest coś ważnego, co może umknąć naszej uwadze… Jezus Ostatnią Wieczerzę spożywał tylko z Apostołami… Tylko im umył nogi… Trzeba kontemplować też WIELKĄ TAJEMNICĘ WIARY… w taki sposób, jaki dał nam dziś Pan przez decyzję Księdza Biskupa. Nie sprzeciwiać się, ale KONTEMPLOWAĆ! Dlaczego Jezus (przez zarządzenia Księdza Biskupa) w Eucharystii chce przychodzić przy zamkniętych drzwiach kościoła…? To kontemplacja WIELKIEJ TAJEMNICY WIARY (Rok duszpasterski o Eucharystii!!!) – INNA DLA WIERNYCH, którzy chwytali za klamki zamkniętych drzwi i nie mogli wejść do kościoła na Mszę, i INNA – dla nas KAPŁANÓW, Nie było tam na Ostatniej Wieczerzy ani Maryi, ani Marii Magdaleny. BYŁY pod Krzyżem, ale w Wieczerniku wielkoczwartkowym NIE… W Wieczerniku był za to Piotr… (który potem się zaparł Jezusa), był Judasz… i inni Apostołowie. Tu docieramy do ważnego faktu: w tych dwóch miejscach – zarówno na Ostatniej Wieczerzy i pod Krzyżem – był TYLKO UMIŁOWANY UCZEŃ… To nie przypadek…
Świadectwo umiłowanego ucznia mamy zapisane właśnie w Ewangelii wg. Św. Jana. Tylko Jan też zapisał przepiękną modlitwę Jezusa w Wieczerniku – Jego intymną rozmowę z Ojcem – cały rozdział J 17 to modlitwa Jezusa. Zostajemy wprowadzeni w modlitwę eucharystyczną Jezusa.
Słowa Modlitwy Eucharystycznej niestety są często przez nas (świadomie lub nie) bagatelizowane. Nie chodzi tu o ocenę naszego skupienia na Eucharystii, ale o zatrzymanie się nad tą prawdą. Kontemplując modlącego się w Wieczerniku Jezusa chcemy niejako usłyszeć echo Serca Jezusa, tak jak „umiłowany uczeń” Jezusa, który spoczywał na Jego piersi i słuchał duchowo, co mówi Serce Jezusa.
Najpierw zwróćmy uwagę, że Jezus w tej modlitwie zwraca się do Boga tytułem uroczystym i zarazem czułym: Ojcze (gr. pater (nie „Abba”!). Ten tytuł podkreśla wielkość wydarzenia (uroczysty zwrot do Ojca), ale i pełen miłości „rodzinny” klimat tej rozmowy: Syn rozmawia z Ojcem! (a nie sługa z królem itd.). Jesteśmy zaproszeni właśnie do takiej rozmowy eucharystycznej z Ojcem – w takim klimacie. Więc pytajmy: czy w takim klimacie słuchamy słów modlitwy eucharystycznej podczas Mszy? W podniosłym klimacie, w którym dziecko z miłością rozmawia z Ojcem?
Właśnie w takiej atmosferze objawia się chwała (por. J 17,1), wielkość relacji, do której jesteśmy zaproszeni. Objawienie więzi Ojca i Syna. Syn objawia nam, kim jest Ojciec (że jest OJCEM), a Ojciec objawia nam wielkość Jezusa, to znaczy że to jest wielkie, że On jest SYNEM BOGA ŻYWEGO!
Następnie Jezus jako JEDNORODZONY Syn wprowadza nas, ludzi, w tę niezwykłą więź z Ojcem: A życie wieczne polega na tym, aby wszyscy poznali Ciebie, jedynego, prawdziwego Boga i Tego, którego posłałeś – Jezusa Chrystus (J 17,3). To jest w zasadzie klucz do całej modlitwy, esencja, istota.
Na Mszy świętej jesteśmy wprowadzani w Komunię (łac. „zjednoczenie”) życia z Ojcem i Synem w Duchu Świętym. Jesteśmy w DOMU OJCA (w kościele). Jesteśmy zaproszeni do „ŻYCIA RODZINNEGO” Trójcy. Dziecko bowiem nie może żyć w pełni, w pełni się rozwijać bez relacji z Ojcem, bez poznania Ojca.
Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, zdajemy sobie sprawę ile prawdy jest w powyższym zdaniu. Ile ludzi żyje niejako „osieroconych” z powodu braku relacji z ziemskimi ojcami. Ile przez to jest bólu, poranionej psychiki. Rozbite rodziny to niejako rodzaj psychologicznej „bezdomności”… Istnieje jednak wyjście…
Jezus wprowadza nas bowiem w prawdę: odtąd nie jesteście SIEROTAMI. Macie dom – DOM OJCA. Macie Ojca…, macie Mnie – swojego Brata. Możecie więc żyć Naszym życiem, to znaczy: możecie rozkwitać, rozwijać się normalnie, wasze rany mogą zostać uleczone. Jezus dalej się modli: Objawiłem Twoje imię ludziom (J 17,6). Pamiętamy, jak Mojżesz zapytał Boga o imię?. Bóg odpowiedział: Jestem Tym, który jest… (Wj 3, 14). Jezus objawia to imię niejako dalej, odsłania tajemnicę Istoty Boga: Jestem Tym, który jest… Ojcem… Ojcem dla Ciebie w moim Synu i przez Mojego Syna. Czy w takiej relacji potrafię przeżywać Mszę? Nie jak katolik „spełniający swój niedzielny obowiązek”, ale jako syn przychodzący i rozmawiający z Ojcem w DOMU RODZINNYM.
Następnie Jezus modli się za swoich uczniów, tych Dwunastu. W Modlitwie Eucharystycznej jest prośba za Ojca Świętego, Biskupów, Prezbiterów: Proszę za tymi, których Mi powierzyłeś, gdyż należą do Ciebie (J 17,9). To dla mnie jako prezbitera ważna prawda: NALEŻĘ CAŁKOWICIE DO BOGA. Jezus modli się za mnie… Niesamowite! Mówi też: nie proszę za światem… – mówi to Jezus – Baranek, który gładzi grzechy świata – nie prosi Ojca za światem… Wyraźnie ODRÓŻNIA wybranych od świata, bo świat sam „wyróżnił” wybranych przez swoją wyjątkową nienawiść wobec nich właśnie przez to, że oni „poszli” za Jezusem, a nie za światem: Ja przekazałem im Twoją naukę, a świat ich znienawidził, gdyż nie należą do świata, podobnie jak i Ja nie należę do tego świata.. Nie jest to zasada wyjątkowej „kasty”, ale zasada miłości, a zarazem misji WYBRANYCH: Proszę Cię nie tylko za nimi, lecz także za tymi, którzy uwierzą we Mnie dzięki ich nauczaniu (J 17, 20). W tym miejscu Jezus wprowadza przed Ojca wszystkich wiernych, którzy przez przyjęcie nauczania „wybranych”, uwierzą w Jezusa. Tu jest pytanie, na ile znamy, przyjmujemy i uznajemy sercem nauczanie Kościoła, które jest objawieniem Prawdy! Jezus mówi: Uświęć ich przez prawdę! Twoja nauka jest prawdą! Bo Prawda, którą jest Jezus będzie źródłem jedności (por. J 17,21). Sprawiedliwy Ojcze! Świat Cię nie poznał, Ja jednak Cię poznałem. I oni poznali, że Ty Mnie posłałeś (J 17, 25) – świat jest jak jedna wielka SIEROTA, bo nie uwierzył Jezusowi, że może mieć Ojca i przestać być sierotą. Stąd świat nie wie, dokąd iść, bo nie wie, gdzie jest DOM RODZINNY. Błąka się jak osierocone dziecko bez celu… Na koniec przepiękne podsumowanie Jezusa: Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby była w nich ta miłość, jaką Mnie umiłowałeś, i abym Ja był w nich (J 17,26).
Na Mszy Jezus objawia nam to najpiękniejsze Imię, Imię Boga pełne miłości: Ojciec. To Ojciec zaprasza nas na „Niedzielną Ucztę” (jak na rodzic dziecko na niedzielny obiad). Na spotkanie rodzinne (rodzina Kościoła). To Ojciec nas chce nas zgromadzić w jedno w swoim domu!
Czy więc dziecko może mówić bez uczucia i serca do Ojca: Tato, nie chodzę do kościoła, bo pomodlić się mogę wszędzie?
Gdy Jezus całym swoim Sercem modli się tak pięknie WŁAŚNIE W WIECZERNIKU NA OSTATNIEJ WIECZERZY? Dlatego powtórzmy podczas tej modlitewnej rozmowy w Gorzkich Żalach: „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, Tobie, Boże, Ojcze wszechmogący, w jedności Ducha Świętego, wszelka cześć i chwała, przez wszystkie wieki wieków. Amen”…
Kontemplujemy tę eucharystyczną modlitwę Jezusa w Wieczerniku w czasie, gdy DOM OJCA zostaje przed dziećmi zamknięty… Wejdźmy i w tą tajemnicę. Pozwólcie, że w tym celu posłużę się tu obrazem ze swojego życia.
Bywały takie momenty w moim życiu, gdy zajeżdżałem do domu rodzinnego i drzwi były zamknięte. To były takie momenty, gdy np. moja mama była w szpitalu, w sanatorium, gdy gdzieś wyjechała. Oczywiście miałem klucz, wchodziłem… do pustego domu…
Niejeden raz wówczas przychodziła świadomość, że obecność mamy w tym domu wcale nie jest tak oczywista… że może być taki moment, gdy te drzwi będą zamknięte nie dlatego, że mama wyjechała i wróci… Trudno mi dalej dopisywać, dlaczego nie wróci…
W każdym razie ta świadomość prowadziła mnie do bardzo ważnej prawdy: Rodzic jest Darem, Prezentem, jego obecność jest Darem!!! Dlatego, gdy mam okazję jadę 200 km do domu nie dla ścian, ale dlatego, że tam czeka mama, która mnie kocha.
W tym kontekście może trzeba rozpatrywać i ten obraz „zamkniętego kościoła” – tego „DOMU OJCA”. Może trzeba uświadomić sobie, że to, że możemy być na Mszy, na adoracji to WIELKI DAR MIŁOŚCI OJCA. Dar, który mógł niejednemu z nas spowszednieć, stać się taki oczywisty…
Może trzeba przestać z taką oczywistością „chodzić do kościoła”, a zacząć przychodzić z miłością DO DOMU OJCA.
Takie momenty „zamkniętego przed dziećmi i pustego domu Ojca” przypominają mi niejeden moment, gdy ten Dom był otwarty, gdy wystawiałem na ołtarzu Jezusa do adoracji przy pustych ławkach…, bo dzieci nie przyszły, choć miały okazję. Przypominają mi się też momenty, gdy nie w Rezurekcję, czy na Pasterkę ale czasem w niedzielę odprawiałem Mszę przy nielicznie zapełnionych ławkach w naszym wielkim kościele wybudowanym z myślą o 12000 dzieci Ojca należących do naszej parafii, spośród których tak naprawdę jedynie co niedziela przychodzi niecałe 20 % tych dzieci… Z Ojcem się jest nie tylko od święta… Okazuje się bowiem, że otwarte drzwi Jego domu nie zawsze mogą być taką oczywistością i czymś, co „mi się należy”, ale co jest DAREM, niestety tak często odrzucanym – także przez tych, którzy uważają się za tą „najlepszą cząstkę” Bożej Rodziny Kościoła…

4. ROZMOWA Z JEZUSEM: Kontynuuj modlitwę poprzez kontemplację: to znaczy wpatruj się duchowo w Hostię i wejdź w adorację (tyle czasu ile chcesz). Może Ci w tym pomóc np. wejście na stronę internetową, transmitującą na żywo adorację online: otwórz https://www.adoracja.net/
Wejdź w serdeczną rozmowę z Jezusem. Weź do serca Jego słowa: A życie wieczne polega na tym, aby wszyscy poznali Ciebie, jedynego, prawdziwego Boga i Tego, którego posłałeś – Jezusa Chrystusa (J 17,3).
Porozmawiaj serdecznie z Jezusem o Twojej więzi z Ojcem… Jakim jesteś synem, córką Ojca? Czy podobnym do Syna – Jezusa? Nie chodzi o to, by siebie tutaj wychwalać czy oceniać, potępiać. Chodzi o miłość… o prawdę… o budowanie szczerej relacji z Ojcem, poprzez szczerą pełną miłości rozmowę – modlitwę eucharystyczną…

IV Niedziela Wielkiego Postu – Nabożeństwo Gorzkich Żali (w warunkach domowych)

1. Odśpiewaj, (sam lub w rodzinie) Gorzkie Żale.
2. Weź Biblię i wsłuchaj się najpierw w Słowo: J 15, 1-14
3. Przeczytaj powoli Rozważanie pasyjne: Trwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was. (J 15,). Zatrzymaj się przy zdaniach, które Cię poruszają i wróć do fragmentów Biblii, których te zdania dotyczą.

Tegoroczne rozważania Męki Pańskiej chcemy kontemplować z perspektywy Wieczernika, a więc w świetle Wielkiej Tajemnicy Wiary, jaką jest Eucharystia. Czynimy to niejako oczami „umiłowanego ucznia”, którego świadectwo jest zawarte w Ewangelii wg św. Jana. Znajdujemy tam zapis tego wszystkiego, co powiedział Jezus w Wieczerniku. Jakby Jego słowa zapisane w 4 rozdziałach Ewangelii wg św. Jana były wyjaśnieniem sensu ustanowienia Eucharystii, którego opis znajdujemy w trzech pozostałych Ewangeliach. Jakby umiłowany uczeń pomagał nam w słowach Jezusa przeniknąć całą duchową rzeczywistość Wielkiej Tajemnicy Wiary, jaką jest Eucharystia
Rozpoczęliśmy rozważania od kontemplacji Jezusa jako Baranka Bożego, bo tak jest przywoływany tuż przed Komunią świętą. W kolejną niedzielę poprzez 13 rozdział Ewangelii wg św. Jana weszliśmy do Wieczernika, by rozpocząć z Jezusem Ostatnią Wieczerzę, w której On na początku pragnie obmyć w nas to, co wymaga oczyszczenia: pochyla się i klęka przed nami opasany ręcznikiem, a wówczas ujawnia prawda o naszej relacji z Nim podczas Eucharystii: może w tej relacji jestem podobny do umiłowanego ucznia, może do Piotra, może do Judasza… Jezus każdą relację przyjmuje, o każdą relację walczy i ją oczyszcza. Nikogo nie przekreśla. Tylko czasem to my dajemy Mu do oczyszczenia nogę (jak Judasz), podczas gdy On mówi, że oczyszczenia potrzebuje serce… Dlatego nawet po umyciu nóg Apostołom, mówi dalej szczerze: nie wszyscy jesteście czyści….
Mówi tak, bo zależy Mu na prawdzie i szczerych relacjach. Widzi nasze lęki i wątpliwości, wie, że będziemy potrzebowali pomocy. Dlatego zapowiada i daje nam Ducha Wspomożyciela (por J 14, J 16), który wylewa się z Jego przebitego boku, by nadal oczyszczać nasze relacje z Nim.
Dzisiaj wsłuchajmy się w przepiękną alegorię Jezusa, która została wypowiedziana właśnie w Wieczerniku podczas Ostatniej Wieczerzy i jest w swoim obrazie niezwykle eucharystyczna: to alegoria o winnym krzewie (J 15, 1-17). Opowiada ona o relacji ucznia z Jezusem. Jest zaproszeniem do niezwykle intymnej i bliskiej relacji z Jezusem. Tą bliskość opisuje czasownik, który najczęściej powtarza się w tym fragmencie: TRWAĆ! Trwać w Jezusie, który nieprzypadkowo w tej relacji nazywa siebie „krzewem winnym”, a nas „latoroślami”.
Właśnie wczoraj rozpoczęła się kalendarzowa wiosna. To czas robienia porządków, także w ogrodzie. Gdy gałązki są uschłe, nie przyjmują soków, odcina się je, ale też te, które jako świeże latorośle mają tylko liście i nie owocują. Do tych obrazów odwołuje się Jezus. Jednocześnie zachęca, by w Nim „trwać”
Nasz Ksiądz Biskup Diecezjalny Edward Dajczak ma tą zachętę jako swoje zawołanie biskupie w herbie „Esse in Christo” – trwać, być w Chrystusie. To powinien być dla nas też znak. Co znaczy „trwać” w kontekście Ostatniej Wieczerzy, w kontekście Eucharystii. Alegoria winnego krzewu odnosi nas niewątpliwie do wina, które jest owocem winnego krzewu i pracy rąk ludzkich. Najpierw to „trwanie” oznacza zażyłą, bardzo intymną więź. Pełną miłości przyjaźń. Wyjaśnienie pojęcia „trwać” znajdujemy nieco niżej, zaraz po alegorii o winnym krzewie, Jezus mówi o przyjaźni: Wy jesteście moimi przyjaciółmi, jeśli spełniacie wszystko, co wam polecam. Już nie nazywam was sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan. Nazwałem was przyjaciółmi, gdyż dałem wam poznać wszystko, czego dowiedziałem się od Ojca. (J 15,14-15). Jezus w tej przyjaźni jest pierwszy: To nie wy wybraliście Mnie, lecz Ja wybrałem. Ta przyjaźń jest darem, darem z samego siebie: Nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś poświęca swoje życie za przyjaciół.
Latorośle otrzymują wszystko od winnego krzewu, aby wydać owoce. Tak też jest z nami. Chrystus powiedział:
Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, trwa we Mnie, a Ja w nim (J 6,56). Czy pozwalam się tak Jezusowi umiłować? Czy otwieram się na to, by w Nim trwać; by przez częstą Komunię świętą przyjmować Jego „życiodajne soki” Bożego życia? Trwać w Nim w ten sposób, to znaczy często karmić się Nim, nie okazyjnie: nie można „raz być w Nim, a raz nie”. Jezus powiedział: Jeśli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i pili Jego krwi, nie będziecie mieli życia w sobie (J 6,52). Dopowiedzeniem do tego są słowa o winnym krzewie: Jeśli ktoś nie trwa we Mnie, będzie odrzucony jak gałązki i uschnie. Zbiera się je, wrzuca w ogień i spala.
Jest tu mowa o całkowitym braku więzi z Jezusem… Usychają i giną, bo pozbawiają siebie życia, które jest w Chrystusie.
Jezus mówi też o gałązkach, które trwają w Nim, ale nie owocują. To trwanie pozorne – formalne, nie przynosi owocu. To obraz uczniów Jezusa prezentujących ukryty rodzaj apostazji – na zewnątrz wszystko jest ok, spełniają praktyki związane z kultem, chrzczą dzieci, posyłają na religię, wszystko w normach Prawa, Tradycji, jednak nie ma w tym serca. Jezus pozwala przebić sobie serce, otwiera je przed nami, ab nas napoić, a gdy On z krzyża krzyczy „Pragnę”, podajemy Mu ocet, czyli „fałszywe wino” – dajemy Mu fałszywą, udawaną miłość, kultyczną, wynikającą z obowiązku zachowywania przepisu prawa, a nie z serdecznej więzi z Przyjacielem. Jest to pięknie wyrażone w skardze Jezusa wyśpiewanej w jednej z pieśni wielkopostnych: „Ludu mój ludu, cóżem ci uczynił? W czemem zasmucił, albo w czem zawinił? Jam ciebie szczepił winnico wybrana, A tyś Mnie octem poił swego Pana.” Jest tu nawiązanie do bólu, jaki Bóg wyraża w Księdze Jeremiasza: Ja cię zasadziłem jako szlachetną winnicę, prawdziwie wybrane nasienie, Jak to się stało, że jesteś teraz, zwyrodniałą dziką winoroślą? W Księdze Izajasza jest to ból Przyjaciela, który oczekiwał przyjaźni, zadbał o wszystko, tymczasem zamiast owoców przyjaźni otrzymał cierpkie jagody: Chciałbym mojemu umiłowanemu zaśpiewać pieśń mego ukochanego o jego winnicy. Mój umiłowany miał winnicę na żyznym zboczu pagórka. Okopał ją, oczyścił z kamieni, zasadził winorośl szlachetną. Pośrodku zbudował strażniczą wieżę i nawet w niej tłocznię sporządził. I oczekiwał, że wyda mu dobre winogrona, lecz ona zrodziła cierpkie jagody, Co jeszcze mógłbym uczynić dla mojej winnicy, czego nie uczyniłem? Dlaczego, gdy czekałem, by wydała dobre winogrona, ona zrodziła cierpkie jagody? (Iz 5, 1-2.3). Jezus już zrobił wszystko. By być z nami blisko, stał się Chlebem… Trwam w Jezusie, to znaczy trwam nie w Prawie (bo taki obowiązek), ale w Miłości – więź. Takie trwanie będzie przynosiło owoce.
Jezus mówi też, że owocowanie będzie większe dzięki oczyszczeniu. Tym, który oczyszcza jest Ojciec… Ojciec nie zgadza się bowiem na fałszywe więzi uczniów ze swoim Synem. Ojciec będzie oczyszczał tę więź z Jezusem. Tam, gdzie Ojciec zobaczy prawdziwą pełną miłości więź z Jezusem będzie oczyszczał – chodzi tu o oczyszczanie z grzechu. Tam gdzie będzie ta więź tylko formalna (katolik na kartki), będzie odcinał, rzucał w ogień i spłoną. Czym jest to oczyszczenie?
Oczyszczenie to trwanie w Słowie. Jezus powiedział: Wy już jesteście oczyszczeni dzięki słowu, które wam przekazałem (J 15,3). To Słowo będzie nas konfrontowało, oczyszczało przede wszystkim nasze myślenie ze złudzeń, iż żyjemy w przyjaźni z Jezusem. Niektórzy nie przyjmują Jezusa w Komunii celowo, ale twierdzą, że kochają Pana Jezusa – rok Go nie przyjmowali w Komunii. Nie spowiadają się, ale mówią: Pan Bóg mi i tak przebaczy – ale nie chcą przyjąć tego przebaczenia w spowiedzi. Nie oddają Mu grzechów. Trzeba pozwolić Słowu, aby to Słowo kształtowało naszą przyjaźń z Jezusem. Czasem mamy pokusę, by tę przyjaźń układać według naszych wyobrażeń, przypisując ich autorstwo Panu Bogu.
Takim czasem oczyszczenia jest czas koronawirusa. Czas próby więzi z Jezusem trwania w Nim. Są tacy, którzy chętnie korzystają z dyspensy od niedzielnej Mszy. „Nie muszą” iść do kościoła. Uff!!!” Są „usprawiedliwieni” przez Prawo. Są z kolei tacy, którzy idą, bo nie wyobrażają sobie niedzieli bez Jezusa. Idą, nie wiedząc, czy będą wpuszczeni, bo jeśli będzie więcej niż 50 osób? Ale idą… bo tęsknią. Inni z kolei wróżą, że gdy minie pandemia koronawirusa i będzie można chodzić normalnie na Mszę, to ludzie do tego czasu „odzwyczają się” od chodzenia, od praktyk religijnych.
A może właśnie chodzi o takie oczyszczenie? Może właśnie niezdrowo „przyzwyczailiśmy się” do Mszy. I nagle uczestnictwo w niej nie jest takie oczywiste. Nagle okazuje się, że istnieje uzasadniona obawa, że Wielkanoc będzie bez „święconki”, Triduum bez udziału wiernych. Może właśnie o to też chodzi, abyśmy mieli świadomość, że naprawdę przyjaźń z Jezusem jest DAREM nie zasłużonym przez nas, że słowa przed Komunią: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie” zostały kiedyś wypowiedziane do Jezusa przez poganina – setnika, który miał większy szacunek i miłość do Niego niż my, którzy czasem z taką rutyną przeżywamy Eucharystię, jakby nam się to po prostu należało, jakbyśmy to my robili łaskę Jezusowi, że w ogóle przyszliśmy do Niego.

4. ROZMOWA Z JEZUSEM: Kontynuuj modlitwę poprzez kontemplację: to znaczy wpatruj się duchowo w Hostię i wejdź w adorację (tyle czasu ile chcesz). Może Ci w tym pomóc np. wejście na stronę internetową, transmitującą na żywo adorację online: otwórz https://www.adoracja.net/
Wejdź w serdeczną rozmowę z Jezusem. Usłysz Jego zachętę: Trwajcie we Mnie tak, jak Ja w was. (J 15,3) Jeśli będziecie trwać we Mnie i jeśli moja nauka będzie w was trwać, proście, a spełni się wszystko, cokolwiek tylko pragniecie (J 15,7). Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w mojej miłości. 1Będziecie zaś trwać w mojej miłości, jeśli zachowacie moje przykazania, podobnie jak Ja spełniłem przykazania mojego Ojca i trwam w Jego miłości. (J 15,9-10).
Porozmawiaj serdecznie z Jezusem o Twojej więzi z Nim… Jaką jesteś „gałązką”? Uschniętą? „Formalną”? „Bezowocną”? „Owocującą, potrzebującą oczyszczenia, aby owocować jeszcze więcej”? Jakie jest moje „trwanie w winnym krzewie”? Jakie jest moje trwanie z Jezusem na Eucharystii? Na adoracji?

III Niedziela Wielkiego Postu

1. Odśpiewaj, (sam lub w rodzinie) Gorzkie Żale.
2. Weź Biblię i wsłuchaj się najpierw w Słowo: J 14, 15-27; 15,26-16,15
3. Przeczytaj powoli Rozważanie pasyjne: Ja będę prosił Ojca i da wam innego Wspomożyciela (J 14,16). Zatrzymaj się przy zdaniach, które Cię poruszają i wróć do fragmentów Biblii, których te zdania dotyczą.

Tegoroczne rozważania Męki Pańskiej chcemy kontemplować z perspektywy Wieczernika, a więc w świetle Wielkiej Tajemnicy Wiary, jaką jest Eucharystia. Czynimy to niejako oczami „umiłowanego ucznia”, który podczas Ostatniej Wieczerzy zajmował szczególne miejsce: spoczywał na piersi Jezusa, co odzwierciedla niezwykle osobistą, czułą i intymną, pełną miłości i przyjaźni więź z Jezusem. Jego świadectwo Ostatniej Wieczerzy odnajdujemy w Ewangelii według św. Jana spisane aż w czterech rozdziałach. Są one dla nas żywym Słowem Bożym, w świetle którego możemy kontemplować Jezusa w Tajemnicy Ostatniej Wieczerzy, w Tajemnicy Ofiary Eucharystycznej, w której przecież sami uczestniczymy.
Oczami wiary umiłowanego ucznia zobaczyliśmy więc najpierw Jezusa jako Baranka Bożego, który gładzi grzech świata. W II Niedzielę Wielkiego Postu przyjrzeliśmy się naszym więziom z Jezusem Eucharystycznym, próbując odnaleźć się w postawach Piotra, Judasza i umiłowanego ucznia. Te postawy są obecne we współczesnych uczniach Jezusa, którzy gromadzą się przy Nim na niedzielnej Uczcie Eucharystycznej.
Zakończyliśmy wtedy pytaniem i zachętą: W której z tych postaci wyróżnionych w Ewangelii wg św. Jana w 13 rozdziale widziałbym swoje miejsce i siebie: w Piotrze, w Judaszu, czy w umiłowanym uczniu. Każda odpowiedź w tym wypadku będzie dobra, jeśli będzie prawdziwa i szczera w rozmowie z Jezusem. Wejdźmy z Nim w szczery dialog. Nie bójmy się prawdy, która zawsze ocalała szczerego Piotra. Połóżmy się na piersi Jezusa, jak umiłowany uczeń i nie bójmy się tego, co usłyszymy od Jezusa, co mówi Jego kochające serce. Nawet jeśli Jezus delikatnie ujawni to, co w nas jest z Judasza, nie bójmy Mu się powierzyć. Nie podsuwajmy mu do umycia nóg, jeśli czystości potrzebuje serce. Dajmy się – jak umiłowany uczeń – dalej prowadzić Barankowi, który gładzi grzechy świata. On poprowadzi nas w głąb swojej tajemnicy. Tajemnicy wiary, w której nie wszystko jest do zrozumienia, w której jest wiele pytań.
Jezus jest świadomy wszystkich wątpliwości, które rodzą się w Jego uczniach uczestniczących w Ostatniej Wieczerzy. Niektórzy z nich sami Mu je wypowiadali. Tomasz zapytał: „Panie, nie wiemy dokąd idziesz. Jak więc możemy znać drogę? Filip poprosił: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy”. Mówili również: „Co oznacza owo «jeszcze chwila»? Nie wiemy, o czym mówi” (J 16,18). Jezus żadnego pytania nie zostawił bez odpowiedzi. Wie bowiem, że zapowiadając uczniom swoje odejście, wzbudził w nich niepokój, wątpliwości, lęk. Nawet jeśli niejednokrotnie powtarzał: Niech się trwoży wasze serce. Nie pozwólcie, aby wasze serca były wstrząśnięte (J14,1), to i tak niezrozumienie całej sytuacji przez uczniów potęguje wśród nich obawy, a nawet wstrząs, niczym silne trzęsienie ziemi powodujące utratę gruntu pod nogami. Wszystko – całe swoje życie złożyli w ręce Jezusa, poszli za Nim, zostawiając nawet rodziny. A teraz On zapowiada odejście… Zostawi ich? Samych? Dokąd pójdą? Czy to wszystko okazuje się być tylko porywem wywołanym przez Mistrza z Nazaretu, którego koniec On sam zapowiada?
Rozważanie Męki Pana Jezusa, uczestniczenie w Ofierze Eucharystycznej, wiąże się z obawami i wątpliwościami. Czy Jezus rzeczywiście jest obecny, kiedy Go nie widzę?? Jak to możliwe? Te wątpliwości podziela wiele osób co tydzień chodzących na Mszę. Jezus jest ich świadomy.
Dlatego podczas Ostatniej Wieczerzy zapowiedział pojawienie się Kogoś, kto doprowadzi uczniów do całej prawdy, kto przypomni wszystko, czego Jezus nauczał. Powiedział: Ja będę prosił Ojca i da wam innego Wspomożyciela [Parakleta], aby pozostał z wami na zawsze, Ducha Prawdy, którego świat nie jest w stanie przyjąć, ponieważ ani Go nie widzi, ani nie zna. (J 14,16-17).
Termin „paraklet” (z gr. „przywołany” „stojący obok”, „adwokat”) odnosi nas do rzeczywistości sądu. Jest to ktoś przywołany w potrzebie, do pomocy, aby ująć się za kimś, stanąć w obronie kogoś – jak adwokat.
Przez Jezusa jest On nazwany Duchem PRAWDY. Na sądzie bowiem chodzi właśnie o PRAWDĘ, bo słuszny wyrok można wydać tylko zgodnie z prawdą. W przeciwnym razie wyrok będzie niesłuszny. Duch Prawdy najpierw udowodni światu, że tą Prawdą odrzuconą przez świat jest właśnie Jezus – odrzucony przez niewiarę świata i skazany na śmierć jako fałszywy Mesjasz, który podawał się za Króla Żydowskiego.

Z powodu odrzucenia tej Prawdy, świat nie jest w stanie przyjąć Ducha Prawdy, ponieważ ani Go nie widzi, ani nie zna (por. J 14,17). Świat Go nie widzi, bo świat zaślepiony materią ma zamknięte oczy na to, co duchowe. Uważa, że prawdziwe jest tylko to, co widać zmysłami. Jednak jest to tylko tyle, ile jest w stanie poznać zmysłami, dlatego nie zna Ducha Prawdy. Ten Duch jednak, gdy się pojawi, udowodni światu grzech, sprawiedliwość i sąd. Grzech – bo nie wierzą we Mnie; sprawiedliwość – bo idę do Ojca i nie będziecie Mnie już widzieć; sąd – bo władca tego świata został osądzony (J 16,9-11). W swoim przedziwnym doprowadzaniu do Prawdy (którą jest Chrystus) ten Duch postawi świat pod ścianą grzechu, gdyż udowodni, że świat za uznał niesłusznie winnym i skazał na śmierć i odrzucenie Kogoś, kto na tym świecie był tak naprawdę Jedynym Sprawiedliwym i Niewinnym. Więc tylko On mógł pójść przed Ojca i nas usprawiedliwić i odkupić świat z grzechów. Jezus mówi, że ten właśnie Paraklet – Wspomożyciel, którego Ja poślę wam od Ojca – Duch Prawdy, który pochodzi od Ojca, On będzie świadczył o Mnie (J 15, 26). Dlatego św. Jan oczami „umiłowanego ucznia” zauważy, że Jezus na sądzie jest pierwszym Parakletem – i tak Go właśnie nazwie: Gdyby jednak ktoś zgrzeszył, mamy Orędownika [dosł. Parakleta] u Ojca, sprawiedliwego Jezusa Chrystusa. On jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy i nie tylko za nasze, ale także całego świata. (1 J 2,1-2). Duch Prawdy ukaże w ten sposób prawdziwego winnego: ducha fałszu i osądzi go jako mieniącego się władcą tego świata, gdyż świat uległ jego zwodniczym kłamstwom na temat Jezusa. Świat się pomylił…

Duch Prawdy będzie też Parakletem-Wspomożycielem i Obrońcą dla wspólnoty Kościoła. Jezus zapowiada swoim uczniom, że zostaną odrzuceni przez świat, który będzie zarzucał Kościołowi oszustwo (jeśli nie wierzą w Jezusa, więc Kościół głoszący Jezusa też jest oszustem), naciąganie, a każdy, kto pozbawi was życia, będzie uważał, że tak oddaje cześć Bogu (J 16,2). Kościół podzieli zatem los Jezusa, będzie odrzucony przez świat jak Jego Założyciel. Jezus w tym kontekście mówi do swoich uczniów: Będzie lepiej dla was, abym odszedł. Jeśli nie odejdę, nie przyjdzie do was Wspomożyciel; jeśli zaś odejdę, poślę Go wam (J 16,7).
Jaką konkretnie rolę spełni Duch Święty? Słyszący takie zapowiedzi uczniowie Jezusa więcej nie byli w stanie ani znieść, ani zrozumieć. Jezus doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dlatego powiedział w pewnym momencie podczas Ostatniej Wieczerzy: Miałbym wam jeszcze dużo do powiedzenia, lecz teraz nie jesteście w stanie tego udźwignąć. (J 16,12). Dlatego Duch Prawdy doprowadzi Kościół do pełnej prawdy (J 16,13), bo Kościół o własnych siłach nie jest w stanie odróżnić w tym świecie, co jest Prawdą, a co fałszem. Ile razy, nawet będąc praktykującymi głęboko wierzącymi ludźmi, mamy z tym problem w Kościele Każdy chce mieć rację… A Duch nie będzie bowiem mówił od siebie, lecz powie to wszystko, co usłyszy. Będzie także nauczał o sprawach przyszłych. (J 16,13) – to znaczy, pomoże wam w przyszłości zrozumieć wszystko, co się dzieje, a czego nie jesteście w stanie zrozumieć. Wspomożyciel – Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, pouczy was o wszystkim oraz przypomni wszystko, co wam powiedziałem. (J 14,26) Duch Prawdy będzie najlepszym interpretatorem sensu ludzkich dziejów, sensu dziejów Kościoła. Gdy Kościół będzie przeżywał coś czego nie rozumie, Duch Prawdy przypomni Kościoła te słowa Jezusa, które pozwolą Jego uczniom zrozumieć ukryty sens duchowy tego, z wierzchu wydaje się być pozbawione sensu. Tak właśnie działa Duch Święty, gdy w Kościele jest wyjaśniane Słowo Boże podczas Liturgii mszalnej, zwłaszcza w homilii czy kazaniach.
W tym momencie dochodzimy do istotnego działania Ducha Świętego w perspektywie Ofiary Eucharystycznej. Jezus powiedział: On (Paraklet) Mnie uwielbi, gdyż będzie czerpał z tego, co moje, i będzie wam to głosił. Wszystko, co należy do Ojca, jest moje; dlatego powiedziałem: Będzie czerpał z tego, co moje, i będzie wam to głosił. Co w praktyce znaczą te słowa Jezusa. Duch czerpie z tego, co należy do Jezusa, gdy podczas Modlitwy Eucharystycznej kawałek chleba staje Ciałem Chrystusa. W często powtarzanej II Modlitwie Eucharystycznej słyszymy słowa przyzywające Ducha Świętego: Uświęć te dary mocą Twojego Ducha, aby stały się dla nas Ciałem i Krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa. Wielka tajemnica wiary, jaką jest obecność Jezusa pod postacią Chleba jest możliwa dzięki mocy Ducha Świętego. W ten sposób wywołuje On uwielbienie, jakie my jako Kościół składamy Jezusowi: Wielbię Ciebie w każdym momencie, O Żywy Chlebie nasz w tym Sakramencie.

4. ROZMOWA Z JEZUSEM: Wejdź w serdeczną rozmowę z Jezusem. Powiem Mu o swoich wątpliwościach, zwłaszcza tych dotyczących Jego obecności w Eucharystii, wątpliwości dotyczących prawdy o Jezusie, o Jego misji i posłannictwie. Przyjmę Jego obietnicę, którą mi daje, obietnicę Ducha Prawdy, który mnie doprowadzi do tego, że będę potrafił widzieć Jezusa, doświadczać Go, by nie mieć już wątpliwości.
Następnie poproszę Ducha Świętego, by udzielił mi poznania Prawdy, którą jest Jezus obecny w Eucharystii.
Tę modlitwę zakończ kontemplacją: to znaczy wpatruj się duchowo w Hostię i wejdź w adorację (tyle czasu ile chcesz). Może Ci w tym pomóc np. wejście na stronę internetową, transmitującą na żywo adorację online: otwórz https://www.adoracja.net/

5. Zakończ śpiewem: Wielbię Ciebie…